Wchodzisz do lokalu i widzisz tablicę napisem: „Jeśli jesteś: frustratem, medium, kolekcjonerem Pokemonów, ciecierecie, elektrykiem hobbystą, darmozjadem, notorycznym kłamcą, hipsterę, pariasem uczuciowym, marudną diwą, akwizytorem itp. jesteś mile widziany!” (Ruda, pozwoliłam sobie skopiować od Ciebie tę listę, bo zapomniałam strzelić foty) – i jak może nie uśmiechnąć Ci się mordka!
W piątek wybrałyśmy się z Justyną do Bułki z masłem, całkiem nowego lokalu we Wrocławiu serwującego to, co uwielbiam – czyli burgery. W końcu wszyscy chwalą (np. Norek, Majka czy wyżej podlinkowana Ruda). Pierwsza myśl – ekstra wnętrze! Naprawdę duuuużo przestrzeni. Ale co tam, ciepło jest, ciśniemy do ogródka, a tam, jeszcze fajniej! Przy każdym stoliku krzesło z innej parafii.
Szybko podeszła do nas kelnerka (jesteście tam wszyscy tacy mili?) z menu. I tak, jak po gesslerowskiemu przystało, tylko kilka pozycji – śniadania, kanapki, burgery i sałatki. Nie za dużo. I dobrze. Od razu rzuciłam się na burgery. I co mi się mega spodobało? Że w menu osobno były rozpisane burgery wieprzowo-wołowe i wołowe (czyli szczerze, a nie, że jak inni, sprzedajecie wołowe, a tak naprawdę i tak 50% to wieprzowina!). 19 zł za burgera wołowego z frytkami i colą (Szkoda, że nie zrobiłam foty, ale byłam zbyt głodna)? Mega fajna cena! Justyna zamówiła kanapkę z jajkiem i bekonem, też combo. Za 14 zł czy jakoś tak. Naprawdę spoko. Chciałyśmy się jeszcze załapać na zupę dnia (żurek), ale niestety już nie było.
Jedzenie przyszło naprawdę szybko (kelnerka chyba widziała, że tak głodne dwie siedzimy… no i przez to, że nie było zupy…:). I było pyszne! 100% wołowiny w burgerze – dla mnie bomba, smakowało dokładnie tak, jak w domu. Kanapka też całkiem niezła. I nawet frytki smaczne 😀
Potem rzuciłyśmy się na ciasto dnia (8 zł) – tarta czekoladowa z jakimś serowym kremem i świeżymi malinami – no wow! Było tak pyszne, że już nie zmieściłam w siebie połowy kawy latte (za 8 zł :D). W ogóle podają tam w świetny sposób napoje, np. w słoikach. Obczajcie sobie na fotach u Rudej albo na ich fanpejdżu, bo ja niestety ich nie zamawiałam.
Bułka z masłem znajduje się na Włodkowica, więc stosunkowo daleko od rynku. Dla tych, którzy nie lubią tłoku turystów będzie to więc idealne miejsce, bo japoński turysta może tam nie trafić. Jest to zatem świetne miejsce dla miejscowych, albo tych, którzy jednak jakoś trafią… 🙂
Koniecznie musicie się wybrać! A może już byliście? Jak się Wam podobało?
Jestem uzależniona od tego miejsca! Istnieje jakieś 3 tyg. a ja już tam byłam 6 razy (4square)! 😉
No ja też będę bywać regularnie 🙂